W Polsce śnieg pada głównie styczniu i lutym oraz trochę w grudniu i marcu

Świat przyrody ma jakąś pewną logikę i pewien immanentny porządek. W naturze nic nie dzieje się bez przyczyny. Po wiośnie przychodzi lato, później jesień i zima. Wtedy pada śnieg. Dzieci się cieszą, że będą mogły lepić bałwana, zjeżdżać na sankach, rzucać się śnieżkami. Dorośli martwią się, że nie dojadą do pracy, wzrosną rachunki za ogrzewanie, a samorządy szukają pieniędzy na dodatkowe odśnieżanie, którego nie uwzględnili w budżecie, gdyż prognozy nic nie mówiły o obfitych opadach śniegu.

Wszystko ma swoje dobre i złe strony, nie jest do końca czarne ani białe. Choć wedle niektórych nie ma wartości pośrednich. Nie może być letnio, czarno-biało, tylko co najwyżej kolorowo. Tak samo jest ze śniegiem. Jednych cieszy, innych martwi albo złości. Jaki jest śnieg, każdy widzi. Na pewno dostarcza radości i smutków.

Jednak gdyby nie padał śnieg, dzieci byłyby smutne. Kapitał społeczny byłby mniejszy, ponieważ smutne dzieci, to dzieci nieskore do działania (jak chyba wszyscy ludzie).

Po latach śnieg kojarzy się z beztroskim dzieciństwem, ale też jest spoiwem rodziny, która może razem wyjechać na narty albo wybrać się na pobliską zjeżdżalnię, ulepić bałwana, pobyć razem. Śnieg przyczynia się więc do zacieśniania więzi, budowania dobrych relacji, które przecież trzeba mieć, ponieważ życie w samotności jest koszmarem.

snieg